jak postanowiłem tak zrobiłem. na miejscu dowiedziałem się, co to takiego alfabet i że nasze nazwisko zawsze łatwo znaleźć na różnych listach, bo zazwyczaj jesteśmy na końcu. no ale bardzo miłe panie z obsługi egzaminu (ujęte moim urokiem osobistym) zaproponowały mamie od razu, żeby poszła zdawać pierwsza, bez kolejki. a ja z tatą mieliśmy czekać w gabinecie samego byłego premiera (który się okazał szefem komisji egzaminacyjnej) i trzymać kciuki. mi na razie najlepiej wychodzi trzymanie paluszków w buzi, ale chyba można też zaliczyć. mama zdała szybciutko i zamieniła się z tatą, a ja siedziałem sobie spokojnie w foteliku. zaraz wrócił też tata i poszliśmy na herbatkę za rogiem.
za jakiś czas wróciliśmy do komisji egzaminacyjnej po wyniki. byłem jedyną osobą na sali bez garnituru, ale się nie przejmowałem. rodzice odebrali dyplomy, a pan przewodniczący spytał taty jak mam na imię i stwierdził, że niestety nic dla mnie dziś nie ma. no cóż, może za parę lat? na razie chyba można mówić na mnie ‘przebiegły’, hi hi.
potem pojechaliśmy na obiad do kulinariów, taka lunchowa kafejka, dają tam pyszne naleśniki i zupy kremy.
wróciliśmy w końcu do domku i już do końca dnia leniuchowaliśmy. muszę powiedzieć, że leniuchowanie z rodzicami jest fajne!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz