wszystko co dobre szybko się kończy i trzeba było wracać, bo mama była umówiona do fryzjera, więc zostałem przejęty przez babcię tanię. wszystko było super, ale ta mama u fryzjera siedziała stanowczo za długo i zgłodniałem, co oczywiście objawiłem babci i wszystkim jej sąsiadom.
wieczorem przyszła ciocia ania, druga koleżanka mamy z liceum. ciocię anię nie tak łatwo spotkać, bo mieszka w innsbrucku w austrii i przyjeżdża do świnoujścia tylko raz na jakiś czas. ciocia ania nas zapraszała kilka razy, więc mama obiecała mi, że do niej pojedziemy. zawsze jest tam co robić, jak to w górach, albo jeździć na nartach, albo chodzić po górach i robić inne fajne rzeczy. już na pewno coś wymyślą ta ciocia ania i wujek martin jej mąż.
z ciocią anią poszliśmy też na spacerek na promenadę, a tam aż dwa koncertujące zespoły z peru, chłopaki grali na piszczałkach i innych dziwnych tubach i bardzo mi się podobało, tylko mama powiedziała, że oni nie grają tylko udają, a muzyka leci z taśmy, no trudno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz