piątek, 21 sierpnia 2009

koncertowo

dziś rano rodzice wyjątkowo nie chcieli spać dłużej niż ja. znaczy się chcieli, ale mieliśmy inne plany. jak tylko się obudziłem okazało się, że szykujemy się na wyjazd do mińska. nie, nie białoruskiego tylko mazowieckiego. a to dlatego, że muszę sobie wyrobić paszport, żeby jeździć po świecie z rodzicami. w końcu nie może być tak, że oni mają paszporty i sobie jeżdżą, a ja zostaję w domu. no więc pojechaliśmy. najpierw trzeba było jednak zorganizować całą akcję i poprosić babcię maję, żeby spotkała się z nami w mińsku o 7.30 i podrzuciła nam zaświadczenie o moim peselu. potem ustawiliśmy się w kolejce do starostwa powiatowego i złożyliśmy wniosek. jeszcze tylko tata musiał skoczyć na jednej nodze (swoją drogą ciekawe jak on to zrobił) do banku zapłacić i mogliśmy ruszać z powrotem. na paszport trzeba będzie czekać aż cztery tygodnie. hm, chyba muszę zacząć planować wakacje!

po powrocie do warszawy wyruszyliśmy z mamą na bemowo. brzmiało bardzo tajemniczo, a okazało się, że jedziemy w odwiedziny do karinki i jej mamy cioci moniki. karinka jest ode mnie starsza o 6 tygodni, ale nie zadzierała nosa i pozwoliła mi posiedzieć u siebie w leżaczku, podczas gdy sama baraszkowała na swojej matce edukacyjnej. potem wyruszyliśmy w swoich brykach na krótkie zakupy (wyrosłem z moich piżamek i mama musiała uzupełnić ich stan o większe rozmiary) i zwiedzanie okolicy. w okolicy odwiedziliśmy fajne osiedle domków drewnianych z pięknymi ogrodami i osiedle jelonki, na którym były stare duże domy drewniane, każdy innego koloru.

a wieczorem tata zabrał nas na skwer na krakowskim przedmieściu na koncert miki urbaniak. muzyka była bardzo fajna i mimo późnej jak dla mnie pory byłem bardzo spokojny, a nawet trochę przysypiałem. dopiero jak koncert się skończył i zrobiło się cicho, zacząłem się troszkę awanturować, ale nie za bardzo. rodzicom też się podobało, więc następnego dnia kupili płytkę miki. tata nawet żartował, że jak będę miał siostrzyczkę to będzie miała na imię mika, ale nie ma obaw, my z mamą się raczej na to nie zgodzimy.

pod urzędem w mińsku jak prawdziwi interesanci

karinka najpierw musiała sobie przypomnieć kim jestem

a potem już była gotowa do zabawy

zdjęcie golaskowe

na koncercie u miki, fajna babka z tej miki, a publiczność też dopisała i wszyscy się bujaliśmy w rytm in my dreams…

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz