czwartek, 27 sierpnia 2009

szeptanie morskie

dziś przez większą część dnia padało. mama mówi, że powoli zbliża się jesień, nie za bardzo mi to coś mówi, ale w jesień nie jest tak ładnie na dworze i nie będziemy mogli tam spędzać całych dni. dlatego mama chce nas zapisać na basen i na aerobik, cokolwiek to może być.

spacer dzisiejszy rozpoczął się, ze względu na aurę, z dużym opóźnieniem, bo wyszliśmy dopiero o czwartej. najpierw wędrowaliśmy sobie uliczkami dolnego mokotowa, bardzo je polubiłem, mnóstwo śmiesznych zakamarków, takich jak ukryte przed światem sklepy mięsne, placyki zabaw, fabryki tranzystorów… poszliśmy do kolejnego parku na liście parków - morskiego oka. nie wiem czemu się tak nazywa, bo morza tam nie ma. ale są trzy stawy, w jednym podobno można łowić ryby. my siedzieliśmy nad stawem, po środku którego była fontanna i bardzo mi się podobała. a potem poszliśmy z mamą do szeptów. szepty to takie tajemnicze miejsce, gdzie wszyscy szepczą… no nie wiem czy wszyscy, ale my szeptaliśmy i byłem bardzo cichutko, nawet jak jadłem to nie cmokałem i nie stękałem za głośno. szepty to taka knajpka w parku. bardzo przyjemna z resztą. mama wypiła herbatę i poczytała książkę, i mogliśmy iść do domu.

fontanna w morskim oku

w szeptach na herbatce

milion klimatyzatorów na jednym z budynków przy sobieskiego, fajnie nie?

krzak jarzębiny przy naszym domu

składam już rączki i ładuje obie na raz do buzi

1 komentarz: