w cincinnati mieszkała kiedyś ciocia ania ryckowa, a nadal mieszkają tam jej rodzice państwo wardzińscy. jeszcze za czasów studenckich wszyscy chętnie odwiedzali ich dom, no i tak zostało do dziś. w tym roku pojechaliśmy w okrojonym składzie bo nie mogli jechać wujek mikołaj i ciocia iwonka z antkiem, ale i tak było fajnie.
całą sobotę lało, więc dorośli grali w różne mądre gry a wieczorem byli w saunie, gdzie jest podobno straszny upał. a oprócz tego poszliśmy z mamą i ciocią anią odwiedzić ich sąsiadów ciocię elusię, która jest mamą cioci basi i wujka michała. rany naprawdę to wszystko bardzo skomplikowanie brzmi. w każdym razie wizyta wypadła pierwsza klasa, ciocia zrobiła dziewczynom soki ze świeżych marchwi i gruszki. potem przyszedł jeszcze wujek michał i była ciocia basia, nawet chwilę się zdrzemnąłem na poduszce cioci eli.
powiem wam jeszcze tylko, że w domu rodziców cioci ani mieszka czarny pies, właściwie to labrador, a nie zwykły pies, ma na imię porto i ma jedenaście lat, czyli dużo więcej niż ja. ale naprawdę miło mnie przyjął, nawet dał się dosiąść i był szczęśliwy, bo porto to bardzo kochany pies.
w niedzielę była już ładna pogoda i całe przedpołudnie spędziliśmy na dworku, tata i wujek grali w kosza i im pomagałem, a potem strzelali z wiatrówki i już mnie przegonili, więc poszedłem pić kawkę z mamą i ciocią. no aż ciężko było wracać, tak było super.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz