potem pojechaliśmy do zamków, zamków były trzy. każdy zupełnie inny. pierwszy zamek, czarny i mocno zrujnowany, z kilkoma tylko komnatami. drugi zamek prawie całkowicie odbudowany. trzeci zamek jak nie zamek, bo był to jakiś raczej kościół, ale za to siedzieli obok bardzo fajni beduini i chcieli mnie potrzymać, więc się zgodziłem.
a potem, zaraz z tych zamków pojechaliśmy do madaby, już tam byliśmy jeśli uważnie czytaliście, wieczorem oddaliśmy samochód i poszliśmy na spacer, w kawiarni rodzice pili kawkę i tata palił taką faję wodną, jak wszyscy tutaj, mama też mogła spróbować. a pan w kawiarni bardzo chciał mi dogodzić i pytał, czy może mi dać hot-doga, albo chociaż parówkę.
jak wróciliśmy do hotelu, to wujek ode rozwinął swój koc na środku recepcji i się ze mną bawił. naprawdę było wesoło.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz