po śniadaniu i przytulankach w domu mama zarządziła wyjście na ważenie do przychodni. okazało się, że przestałem już na dobre sikać w trakcie ważenia. co więcej okazało się, że moja waga przekroczyła sześć kilo i już pełnoprawnie mogę używać pieluch z numerkiem 3 (do tej pory ich używałem, chociaż są od 6 do 9 kg).
potem pojechaliśmy wszyscy do parlamentu, dziadek oczywiście musiał się wystroić, ale mama i ja byliśmy raczej na luzie. po odstawieniu dziadka na to ważne spotkanie poszliśmy z mamą na kawę do szpulki, nie wiem co to szpulka, ale były obok jeszcze dwie śmieszne kawiarnie o nazwach jeszcze śmieszniejszych, szpilka i szparka. też ktoś ma pomysły. po wypiciu kawy chodziliśmy sobie po parku śmigłego-rydza, jak niektórzy pamiętają już w nim wcześniej byłem. jak już się doczekaliśmy na dziadka to dziadek zabrał nas na obiad do presto, gdzie mama lubi chodzić. bo mają dobre makarony, a potem mama zabrała nas do grycana na lody. strasznie wiało i o mały włos nie spadł by na mnie wielki parasol, ale złapał go mój bohaterski dziadek i zostałem uratowany. niestety potem odwieźliśmy dziadka na pociąg do szczecina.
wieczorem z tatką pojechaliśmy do biblioteki uniwersytetu warszawskiego, na spacer po dachu biblioteki, wiem, że to bardzo dziwnie brzmi, ale ta biblioteka jest wyjątkowa i dach też ma wyjątkowy. oczywiście ja całą wizytę przespałem.
Tak jest, Żabek dobija 7 kg. ale nie ma się co martwić, bo wzrostu jesteście tego samego...
OdpowiedzUsuń