niedziela, 27 września 2009

moja pierwsza wielka impreza

tata od rana latał i coś załatwiał i tylko się co chwila naradzali z mamą, co, kto i kiedy ma robić. zaraz sobie przypomniałem, że przecież zaprosiłem na niedzielę rodzinkę na mój chrzest i imprezę i stąd całe zamieszanie. jak już wszystko było (prawie) gotowe pojechaliśmy z ciocią na obiadek do lolka. spotkaliśmy tam mnóstwo dzieci i było bardzo przyjemnie.

po południu przyjechali goście ze świnoujścia i goleniowa, czyli dziadki i pradziadki. babcia nie zdążyła się ze wszystkimi przywitać tylko od razu złapała mnie w ramiona i się przytulaliśmy. w domu zrobiło się bardzo gwarno i wesoło. pogadaliśmy trochę, dorośli zjedli kolację, a jak już się wykąpałem, tata odwiózł pradziadków do hotelu.

muszę powiedzieć, że takiego zamieszania to jeszcze tutaj nie widziałem. rano była wielka kolejka do łazienki, potem było śniadanie podzielone na tury, a potem wszyscy zaczęli się stroić, czesać i malować. ja ubrałem się w swój nowy biały trzyczęściowy komplecik, z którego mama jest szczególnie dumna. a wszystko dlatego, że dziś są moje chrzciny! w samo południe cała ekipa wyruszyła do kościoła, gdzie spotkaliśmy prababcię jadzię, dziadków zwolińskich, ciocię madzię, wujka marcinka i mikołajka. szczególnie ucieszyłem się że nareszcie poznałem prababcię jadzię, która ma 91 lat i przyjechała do mnie aż ze skarżyska. w kościele byłem bardzo spokojny, nawet podczas samego aktu chrztu i rodzice byli ze mnie dumni. i tak zostałem ochrzczony. wojciech michał zwoliński, taki ze mnie poważny gość!

po mszy pojechaliśmy do tej fajnej restauracji, o której wam już pisałem. ponieważ wrażeń miałem dosyć przespałem prawie cały obiad. później, okazało się, że wszyscy robili sobie ze mną zdjęcia i było bardzo sympatycznie. jedzenie było podobno pyszne, a ponieważ wszyscy byli objedzeni pojechaliśmy jeszcze do łazienek na spacer. tam pożegnaliśmy się z prababcią jadzią, babcią mają i dziadkiem markiem, a sami skoczyliśmy jeszcze na stare miasto. do domku wróciliśmy już jak było ciemno. szybko się wykąpałem i poszedłem spać. bardzo fajne imprezy te chrzty.

z cioteczką olą na karkówce w lolku

tata wznosi toasty za moje zdrowie… sokiem jabłkowym

w drodze na chrzest

polewanko

u wujka marcina mojego chrzestnego

wszyscy uczestnicy chrzestu

dziadki dwa

prababcie jadzię postarałem się obdarować najlepszym z moich uśmiechów

na rączkach u pradziadka antka i prababci marysi

z rodzicami chrzestnymi

i moimi rodzicami

na spacerku w łazienkach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz