zapomniałbym, że po drodze do łazienek zaszliśmy do przychodni mnie zważyć, ważę już 5830 g, czyli nadal nie sześć kilo, ale powoli jakoś przytyję mam nadzieję. żabek już waży prawie siedem! tym razem były nudy, bo ani nie płakałem, ani nie osikałem wagi.
wieczorem przyszedł do nas wujaszek bartollini. kto by pomyślał, że mieszka na tym samym osiedlu co my! a do tego z mamą pracuje. latali razem do rumunii i na ukrainę, tacy to z nich byli podróżnicy. to wujaszek namówił mamę, żeby spróbowała malować farbami olejnymi i dzięki temu mam trzy fajne obrazki nad łóżeczkiem. wujaszek ma dwie małe bratanice i dlatego od razu nie bał się wziąć mnie na ręce, co oczywiście było bardzo fajne. opowiadał mamie co tam nowego w pracy, no i co mnie bardzo zaciekawiło, opowiadał o jabłkach, bo wujaszek i jego rodzice mają sad jabłkowy i robią z tymi jabłkami przeróżne rzeczy.
jeszcze wam tylko powiem, że wujaszek ma potajemną pasję i mama mówiła, że może się kiedyś do niego zakradniemy pooglądać jego żaglówkę, którą zbudował całkiem sam, i która jest większa ode mnie. jest to żaglówka na zdalne sterowanie, co prawda nie wiem co to takiego, ale brzmi bardzo tajemniczo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz