playa de las americas to typowy kurort, no i jak na kurort przystało ma długą promenadę. taką długą, że postanowiliśmy dziś z rodzicami sprawdzić jak daleko nią dojdziemy. ale najpierw poszliśmy na basen. miałem sporą wpadkę na basenie i mama się śmiała, że dobrze, że się nie kąpałem, bo by musieli wymieniać wodę w basenie, a tak, musieliśmy wrócić do pokoju, wziąłem prysznic, mama zaprała wszystkie moje ubranka, ręcznik i inne rzeczy, i stwierdziliśmy, że zamiast na basen pójdziemy sprawdzać tą promenadę.
długo szliśmy, w słońcu, ja oczywiście siedziałem w swojej gondolce pod parasolem, a mama z tatą opalili się, jak to mawia ciocia magda na ciecia, czyli tylko tam gdzie nie mieli ubrań. po drodze mijaliśmy dużo surferów, którzy wyglądali bardzo fajnie, surfowali po falkach, a ze swoimi deskami przemieszczali się wzdłuż brzegu na rowerach. razem z tatą trochę im pozazdrościliśmy, może kiedyś też zostanę surf erem. jak zwykle poszliśmy do restauracji na lunch, i rodzice jak zwykle musieli zjeść na zmianę, bo ja nie spałem, i ani myślałem leżeć w wózku (co za nuda w tym wózku).
jak wróciliśmy ze spaceru promenadą, do której końca w końcu nie dotarliśmy, to poszliśmy znowu na basen i było bardzo fajnie.
kolację przespałem i rodzice byli z tego, nie wiedzieć czemu, bardzo zadowoleni.

idziemy na basen…

…więc się chciałem polansować przywdziewając koszulkę z dominikany, przywiezioną przez świnoujskich dziadków…

… rozrabianie w wózku

czasami przysnąłem słuchając szumu fal

z tatą uciekaliśmy mamie

zdjęcie rodzinne jak zwykle przespałem

a to znowu basen, ale woda dla mnie za zimna

dlatego leżakuję na leżaczku…

… i rozrabiam ile wlezie

mama zrobiła tacie fajne zdjęcie

a to wyjście na kolację, oficjalnie zakazane szorty (hi hi) i koszulki na ramiączkach
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz