w sobotę mama była niewyraźna, i przez to nie poszliśmy do małej tosi, ale zaraz się jednak okazało, że w południe, jak już odwołaliśmy wizytę to ozdrowiała i byliśmy u wujostwa panterów, gdzie był wuj wojtek, mój imiennik i jego żona andżela, co mieli rocznicę ślubu, a potem przyszła marysia i staś sadzyki. marysię to już wcześniej poznałem, ale stasia nie. było bardzo wesoło. my z marysią bawiliśmy się razem, bo ona jest tylko troszkę ode mnie starsza, a staś już jest dorosły prawie, bo ma 3 lata. marysia nawet mnie chciała pogłaskać, ale się przestraszyłem i rozpłakałem.
no, a niedziela jak niedziela. nie lubimy niedziel, bo potem są poniedziałki, kiedy tata idzie do pracy. niedługo do pracy ma też zacząć chodzić mama, zostały nam ostatnie dwa tygodnie razem, i ja i mama jesteśmy z tego powodu bardzo smutni.
a, dziś był dzień zakochanych, tata się śmieje, że jest romantyczny nie tylko w ten dzień, więc nie ma co robić z niego wielkiego halo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz