środa, 3 lutego 2010

gdzie te pomarańcze?

tata opowiadał, że jak był mały, no większy niż ja teraz, ale jednak mały, to zapamiętał, że na pomarańczach były takie małe zielone naklejki z napisem jaffa. i myślał sobie wtedy, że ta jaffa to musi być bardzo daleko i że musi tam być ciepło i fajnie. no i po tylu latach przyjechał przekonać się na własne oczy, a z nim oczywiście ja i mama.

z tel avivu do jaffy można właściwie iść piechotę wzdłuż morza, ale pojechaliśmy autobusem, bo wiało i baliśmy się, że spadnie deszcz. od razu mówię: pomarańczy nie znaleźliśmy, ale i tak było fajnie. na początek poszliśmy na stare miasto nad samym morzem. byliśmy na moście życzeń, gdzie oprócz pomyślenia życzenia, trzeba dotknąć rączką swojego znaku zodiaku. a potem spacerowaliśmy sobie po wąskich uliczkach, odwiedziliśmy małą galeryjkę i bazar ze starociami.

jak rodzice zgłodnieli to wstąpiliśmy do przyjemnej restauracji, gdzie byli mili panowie, pokazali mi krowę z urwanym rogiem i pozwolili pobawić się słomkami. z powrotem do tel avivu poszliśmy pieszo. wiało bardzo i nad morzem zobaczyliśmy bardzo dużo latawców. jak się okazało, to nie były zwykłe latawce, tylko latawce, do których byli przyczepieni ludzie i latali nad morzem. hm, na razie to nie dla mnie rozrywka.


oj wiało dzisiaj, wiało


jakby ktoś szukał przewodnika, to ja go mam


na moście życzeń


mama, ja i uliczki jaffy (1)


mama, ja i uliczki jaffy (2)


słomki, słomki, słomki


to nie ja urwałem…


tato, żeby nas tylko stąd nie zwiało


a to zdjęcie dla wujka pawła


jadł ktoś kiedyś koszernego burgera?

4 komentarze:

  1. nie :) raz byliśmy zmuszeni do zjedzenia w golden arches i zapłaciliśmy za dwa zestawy bagatela 85 zł, ale burgery chyba nie były koszerne :)

    OdpowiedzUsuń
  2. A co to jest Golden Arches? i zestaw "bagatela"?

    OdpowiedzUsuń
  3. Golden Arches to ukochana restauracja (hmmm) wuja Mitcha, spytajcie jego :)

    OdpowiedzUsuń