niedziela, 28 marca 2010

spotkań sto

jak to przeczytacie, to chyba nie uwierzycie, że można być tak zajętym jak ja. zaczęło się spokojnie. wstaliśmy z tatą rano elegancko, bez budzenia mamy i poszliśmy oglądać formuły. mama mówi, że to jest nuda i że nasz nie wygrywa, ale akurat dzisiaj był trzeci, więc chyba nie było tak źle.

potem wpadła do nas ciocia piszczałka-ilonka. nie piszczała dziś aż tak bardzo, ale i tak było wesoło. razem z ciocią poszliśmy na lody, a jakże, a potem do łazienek. tam dołączył do nas wujek jacek.

jak się tylko z nimi pożegnaliśmy, już gnaliśmy na następne spotkanie z wujkiem pawełkiem i ciocią agatką w balsamie. rodzice nie zdążyli nawet sobie z nimi pogadać, bo już za chwilę okazało się, że musimy się spieszyć, żeby zobaczyć się z antkiem, helą i ich rodzicami, czyli ciocią iwonką i wujkiem mikołajem. no, przynajmniej na spacerze w parku skaryszewskim mogłem wreszcie odetchnąć i nawet się przespałem. wujek opowiadał, że ten anton to takie śmieszne historie wymyśla w przedszkolu, że aż się nie mogę doczekać, aż sam też będę przedszkolakiem.

jeśli myślicie, że to był koniec atrakcji tego dnia to się mylicie. wieczorem weszła do nas cała siatka jabłek, a razem z nią wujek bartek, kolega mamy z pracy i nasz sąsiad. trochę się ze mną pobawił na podłodze, ale ja w końcu zostawiłem wszystkich i poszedłem na zasłużony odpoczynek.


ciocia, ty bronisz – ja strzelam

wesoło nam

patrz, umiem ściągać butki

przed łazienkami

taka to nasza fajna rodzinka

wujek, nie wiem czy znasz historię o moich butkach

pełen lans

i jak już się zdejmie bucik z nogi, to można zrobić coś takiego

spotkanie w parku

mamy na ławce, małe dzieci śpią, duże dziecko z tatą i wujkiem poszli na plac zabaw

wciąż mam niespożyte zapasy energii

wujek, nie mam bucików, ale wiesz o co chodzi, nie?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz