a więc jesteśmy w rzymie. nie wiedziałem do niedawna, gdzie rzym, a gdzie krym, ale teraz już przynajmniej połowa zagadki jest rozwiązana. odpoczęliśmy sobie po podróży i następnego dnia byliśmy gotowi do zwiedzania. tata poleciał rano po śniadanie i wydał dużo jakichś eruo, ale za to śniadanie było smaczne.
na początek poszliśmy do watykanu. tutaj mieszka podobno bardzo ważny pan, na którego mówią papież, ale rodzice mi wytłumaczyli, że nie spotkamy się z nim tym razem. w zamian odwiedziliśmy muzeum i bardzo duży kościół.
w naszym tymczasowym mieszkaniu chcieliśmy obejrzeć pierwsze mecze mundialu. no bo, jak już pewnie wiecie, nasza rodzinka lubi piłkę nożną. niestety, biedny tata przeskoczył chyba przez tysiąc kanałów i nie znalazł transmisji, więc poszliśmy spać.

ruszamy w miasto

w muzeum właśnie

zamiast czapki – teterka

spotkaliśmy różnych gości, między innymi pana z brodą

mama jest z nami

zwiedzam sam

sprawdzam jakość wyposażenia

przerwa na drzemkę

naciągam daszek nad głowę

idziemy do dużego kościoła

czy ten pan mówi po szwajcarsku?

ooo, ale tu wysoko

szuuu, jedzie metro rzymskie
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz