rano wstaliśmy i pojechaliśmy do takiego parku, gdzie nie dość że dali nam ulotki po polsku, to jeszcze do tego mieli tam lwy morskie, takie prawdziwe, głośno krzyczące i śmierdzące, że ho ho. mieli tam też ocean z plażą skalistą i pokrytą różnymi wodorostami. potem jeszcze byliśmy nad innym oceanem, z plażą żółtą piaskową i potem nad oceanem z tak zwaną pebble beach, czyli plażą kamienną, nad którą stało mnóstwo rezydencji, i się okazało, że te rezydencje wcale nie są aż takie drogie, bo już za 2 miliony można coś sensownego wybrać, hi hi. wieczór spędziliśmy na spacerze po carmel, gdzie jest dużo fajnych galerii i kawiarni, ale ja wolałem biegać po jednej uliczce, więc rodzice spędzili spacer na tej właśnie uliczce. uliczka miała może z 50 m.
wtorek, 14 września 2010
nad oceanem, pacyficznym
spaliśmy w tym carmelu, bardzo przyjemne miejsce, i w końcu się przestawiłem i spałem na dobre do rana, bez wstawania w środku nocy, jedzenia w środku nocy, zabaw w środku nocy i innych atrakcji, możecie domyślić się jakich.
rano wstaliśmy i pojechaliśmy do takiego parku, gdzie nie dość że dali nam ulotki po polsku, to jeszcze do tego mieli tam lwy morskie, takie prawdziwe, głośno krzyczące i śmierdzące, że ho ho. mieli tam też ocean z plażą skalistą i pokrytą różnymi wodorostami. potem jeszcze byliśmy nad innym oceanem, z plażą żółtą piaskową i potem nad oceanem z tak zwaną pebble beach, czyli plażą kamienną, nad którą stało mnóstwo rezydencji, i się okazało, że te rezydencje wcale nie są aż takie drogie, bo już za 2 miliony można coś sensownego wybrać, hi hi. wieczór spędziliśmy na spacerze po carmel, gdzie jest dużo fajnych galerii i kawiarni, ale ja wolałem biegać po jednej uliczce, więc rodzice spędzili spacer na tej właśnie uliczce. uliczka miała może z 50 m.
dziadku i tak ci ucieknę
leniuchy jedne
mama robi śmieszne minki
tata melancholijnie
i gdzie dalej?
wielka cebula morska
i plaża kamienna
jeść trzeba
wąchamy kwiatki
rano wstaliśmy i pojechaliśmy do takiego parku, gdzie nie dość że dali nam ulotki po polsku, to jeszcze do tego mieli tam lwy morskie, takie prawdziwe, głośno krzyczące i śmierdzące, że ho ho. mieli tam też ocean z plażą skalistą i pokrytą różnymi wodorostami. potem jeszcze byliśmy nad innym oceanem, z plażą żółtą piaskową i potem nad oceanem z tak zwaną pebble beach, czyli plażą kamienną, nad którą stało mnóstwo rezydencji, i się okazało, że te rezydencje wcale nie są aż takie drogie, bo już za 2 miliony można coś sensownego wybrać, hi hi. wieczór spędziliśmy na spacerze po carmel, gdzie jest dużo fajnych galerii i kawiarni, ale ja wolałem biegać po jednej uliczce, więc rodzice spędzili spacer na tej właśnie uliczce. uliczka miała może z 50 m.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz