piątek, 17 czerwca 2011

takie sobie domowe

po tym jak urodził się bartuś, mamy dużo czasu dla siebie. tatuś nie chodzi do pracy i jest bardzo fajnie, niby nic się nie dzieje, ale trzeba tego bartusia ciągle przewijać, karmić, nosić. bartuś sporo śpi, bo jest chińczykiem, to znaczy, że ma żółtaczkę, tak jak ja miałem jak byłem mały. przychodziła pani oglądać bartusia i powiedziała, żeby czekać i mu przejdzie, ta pani się nazywała środowiskowa pielęgniarka. oprócz tego przychodziły co i rusz różne przesyłki i przynosili je oczywiście kurierzy (uwielbiam kurierów, sam nie wiem dlaczego, ale ich lubię i już). jedną z tych przesyłek była deskorolka, na której będę jeździł i pilnował bartusia.

oprócz tego, korzystając z ładnej pogody i tego, że mamy dla siebie dużo czasu, rodzice postanowili poprosić mnie o rezygnację z pieluch. dostałem tablicę, na której wklejam naklejki, jedną za siku i dwie za coś większego. na razie naklejki są, ale rezultatem nie tego że wołam, a tego, że godzinami przesiaduję na nocniku. potrafię też w ciągu 15 minut cztery razy nasikać na podłogę i biegać z radością o tym ogłaszając. nie wiem czemu rodzice się tak nie cieszą jak ja.

w międzyczasie przyszli też do nas ciocia agata i wujek paweł, nie są u nas częstymi gośćmi, ale jak przyjdą, to wszyscy się bardzo cieszą, ja też. ciocia oczywiście się ze mną bawiła i przyniosła całą torbę zabawek, bo ciocia i wujek mają sklep co się nazywa powidło i tam sprzedają te zabawki właśnie i różne inne rzeczy.


misie urodzinowe, mały bartusiowy i większy mój

skręcamy z pieskiem deskorolkę

a tu próba generalna

moja tablica z pierwszą naklejką zigzakiem

ciocia agata uczy mnie liczyć

bartuś też ma z nimi zdjęcie

2 komentarze:

  1. Możesz chyba bezkarnie sikać w ogródku co?

    OdpowiedzUsuń
  2. tak, ale leje w gacie i potem chodzę w mokrych portkach. lubię też sikać na podłogę, bardzo się z tego cieszę i jak to zrobię, to biegam po całym domu i wykrzykuję: "nasikałeś na podłogę!" na razie nasz ogródek to gruzy, ziemia i dużo piachu, więc mama mówi na to ugór, a nie ogródek

    OdpowiedzUsuń