poniedziałek, 20 czerwca 2011

ciocia linguka i guuuufry

nasza sielanka domowa trwa. mamy sporo czasu i codziennie wychodzimy na dworek i próbujemy zrobić wokół naszego domu ładną trawkę. ale z tym roboty. końca nie widać.

nie wiem czy już mówiłem, ale z naszych sąsiadów to najbardziej polubiłem pana głodka (czyli włodka). jak tylko go widzę, to lecę powiedzieć mu dzień dobry, a jak go nie widzę to też chcę lecieć albo przynajmniej pytam rodziców czy pan głodek jest w domu.

odwiedziła nas wreszcie ciocia linguka. przywitałem ją od progu pytaniem, czy będą guuufry. i były! ale miałem frajdę. czytaliśmy razem przepis, szykowaliśmy mąkę, jaja i cukier, potem to wszystko mieszaliśmy i laliśmy ciasto na gufrownicę. a na koniec była wielka uczta. mniam, mniam.

ten bartuś ciągle śpi ;-)

jestem sobie pinokio

dziadek ryś przyjechał poznać się z bartusiem

a ten wskoczył do tatki na ramię

szykujemy gufry. pies pomaga

trochę cukru

i smażymy

taaakie dobre

ciocia znalazła wreszcie czas dla bartusia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz