nie wiem czy już mówiłem, ale z naszych sąsiadów to najbardziej polubiłem pana głodka (czyli włodka). jak tylko go widzę, to lecę powiedzieć mu dzień dobry, a jak go nie widzę to też chcę lecieć albo przynajmniej pytam rodziców czy pan głodek jest w domu.
odwiedziła nas wreszcie ciocia linguka. przywitałem ją od progu pytaniem, czy będą guuufry. i były! ale miałem frajdę. czytaliśmy razem przepis, szykowaliśmy mąkę, jaja i cukier, potem to wszystko mieszaliśmy i laliśmy ciasto na gufrownicę. a na koniec była wielka uczta. mniam, mniam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz