weekend znowu mieliśmy zajęty. najpierw pojechaliśmy do karinki i jej rodziców. ostatni raz widzieliśmy się jak jeszcze było ciepło i można było chodzić po trawce w parku. ale teraz też było fajnie. karinka puściła mi swoje ulubione piosenki dzieciowe i razem tańcowaliśmy na parkiecie. była piosenka o puszku-okruszku, kulfonie i panu tik-taku. rodzice chyba znali skądś te piosenki, bo się ciągle uśmiechali. obiecali mi, że też dostanę taką muzyczkę do domu.
w niedzielę wieczorem wpadliśmy do bliźniaków, których już na pewno dobrze znacie. królestwo zabawek karolinki i jasia pochłonęło mnie bez reszty. tym bardziej, że w tym królestwie wszystko jest razy dwa, czyli zabawa jest po prostu podwójna. tylko sklepik z pełnym wyposażeniem (nawet z porem i marchewkami) jest sam jeden. no ale ktoś musi sprzedawać, a ktoś kupować – sprytnie, hi, hi.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz