niedziela, 20 listopada 2011

miszewo

do miszewa zawsze bardzo chetnie jezdzimy, jak tylko ciocia ania i wuj krzys zaprosza, to bez gadania pakujemy manatki i pedzimy, zanim sie rozmysla. w miszewie zawsze jest tosia, wiec juz wiadomo, ze nudy nie bedzie, a do tego zapraszani sa jeszcze zazwyczaj inni goscie. jest dobre jedzenie, jest duzo miejsca, no i sa konie, kury i prawdziwy ser bialy i jaja takie jak powinny byc, prosto od kury.
tym razem pojechali tez kaczaniaki, czyli hela z antonem i z rodzicami. rodzice sie bali, ze jak bedzie brzydka pogoda to rozniesiemy dom. ale nic z tych rzeczy sie nie wydarzylo. pogoda nie byla taka zla, a dom stoi do dzis.

hela prowadzi bartoniczka

gospodyni z podrapanym nosem

rysowanie na calego

inne zabawy

hela sie przytulala

albo atakowala w inny sposob

uczymy sie liczyc, ciocia iwonka chciala zaczac od podatkow, ale poprzestala na misiach i kurkach

dziewczyny na schodkach

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz