rozbiliśmy namiocik nad jeziorem babant i od razu huzia do wody. dawno nie byłem na basenie, ale nie zapomniałem, że pływanie to taka frajda. za nic w świecie nie chciałem wychodzić z jeziora. a w ogóle to nasze obozowisko było w środku lasu i nic tam nie było oprócz namiotów. do tego poznaliśmy się trochę ze stałymi bywalcami tego miejsca. rekordziści spędzają tu 24. wakacje z rzędu. ho ho, to musi być naprawdę długo.
w ramach zwiedzania mazur byliśmy też w mrągowie na rybce i w mikołajkach na innej rybce. niestety żadnych prezentów te mikołajki nie rozdawały, więc miałem mieszane uczucia z tej wizyty. ale żaglówki mi się podobały!
w drodze powrotnej do domu odwiedziliśmy jeszcze zamek w nidzicy. fajny, taki krzyżacki i w ogóle, ale nie dało się wejść dalej niż na dziedziniec. no nic, może następnym razem.




Brak komentarzy:
Prześlij komentarz