ostatnie dni lutego minęły nam na wizytach, odwiedzaliśmy my, potem odwiedzano nas, potem znowu my… i tak odwiedziliśmy dziadków mrozowskich i munia oczywiście, odwiedziliśmy też karinkę i jej rodziców, a u nas była ciocia linguka z ciocią kasią i małym kubą. zabawy głównie domowe, trochę katarów i kaszli, w końcu to nie tajlandia.
a tu dzieci na kanapie z mamami
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz