sobota, 25 lutego 2012

zima zima

zima zima groźna zima, dla bartusia, to niespodzianka, sanki, też coś nowego. raz nawet mama posadziła nas na sanki razem, ale bartusiowi się nie podobało. więc mama nie przyjeżdżała sankami po mnie do przedszkola, bo nie miałbym gdzie jechać (bartuś by mi zajął miejsce, a on sam na nogach przecież nie pójdzie). poza tym to było tak zimno, że w przedszkolu nie wychodziliśmy na dworek, no i ja sam nie lubiłem być poza ciepełkiem i od razu krzyczałem, że chcę do domu, bo zimno. bartuś nic nie krzyczał, ale jemu też chyba się jakoś bardzo nie podobała ta zimnica. w przedszkolu jestem ostatnio całkiem grzeczny, coraz mniej jest na mnie skarg, chociaż ostatnio zwaliłem na gimnastyce materac na głowę jurka, jak mama pytała, czy lubię jurka, to przecież pewnie, że lubię, a czemu zwaliłem materac? ‘bo nie było pomysłu’ to moja ulubiona odpowiedź, jak coś zbroję, hihi. mamie wtedy ręce opadają i nic już nie mówi. oprócz tego, ciągle w przedszkolu są przepychanki z jeremim, bo to on mnie zaczepia, to ja jego, tyle, że on ode mnie większy więc zazwyczaj się to dla mnie źle kończy. dusiłem też kilka dni temu kosmę, oczywiście ‘bo nie było pomysłu’ ale go przeprosiłem i już. w tym zimnym czasie trochę poodwiedzaliśmy znajomych, i nas poodwiedzali, zobaczcie sami:

u wuja mikiego, bartusiowego chrzestnego

z tatą i bartusiem na spacerku w naszym lesie

mama z sankowym bartonim

w końcu mamy kredy i dużo piszemy po naszej tablicy

przyjechała babcia maja

byłem u tosi i próbowałem podłubać jej w nosie

bartuś bawił się sam przez jakieś dwie godziny

potem podjadał, co mu tosia przyniosła

robię karpatkę

a to już tosia u nas

pobujam ją

przyszła też ciocia asia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz