końcówka lipca była dość spokojna. julka i dominika były u nas jeszcze kilka dni i staraliśmy się umilać im czas, np. wizytą w muzeum chopina. znaczy się mama poszła z dziewczynkami, a my z bartusiem urządziliśmy sobie akurat drzemkę. tata miał za zadanie zrobić w tym czasie grilla, ale się akurat obudziliśmy, więc miał pełne ręce roboty, a do tego dwóch głodomorów pod ręką, ale dał radę.
odwiedziliśmy wreszcie maję i polę w ich nowym domku. pola też była dla nas nowa, bo jej wcześniej nie widzieliśmy. domek nam się bardzo podobał, zwłaszcza bawialnia, z której prawie siłą nas wyciągali. a towarzystwo też dopisało, bo była tosia z tymkiem i jeszcze lem z różanną. szkoda, że się spóźniliśmy dwie godziny, ale to podobno przez tatę, który rozmawiał z różnymi paniami na temat niani dla bartusia. tata później tłumaczył, że panie była bardzo gadatliwe, ale mama i tak wie na ten temat swoje.
z innej beczki, to sprzedajemy naszą starą yotę. lubię ją, ale niestety przyszedł czas pożegnać się z nią. mam nadzieję, że trafi w dobre ręce.
bartuś strzelił sobą gola
puzzle z thomasem
a kuku!
rożanna wskoczyła tacie na ręce
a tymek jest ciągle zadowolony
wuwu krzyś w masce psa
huśtawka to chyba jedyne miejse, gdzie mogę siedzieć godzinę non-stop
bartuś buszuje w korze
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz