wojtuś biega do przedszkola. mieli nawet dzień nauczyciela i
mama przytargała do domu dwa wielgachne słoneczniki, które wojtuś następnego
dnia zaciągnął z niemałym wysiłkiem do przedszkola. słoneczniki były większe
ode mnie i prawie większe od wojtusia.
ja uładzam się z panią ewcią, już mniej płaczę, dużo
chodzimy na spacery, najbardziej lubię chodzenie na placyk, jest dużo dzieci i
huśtawki i inne fajne rzeczy. ale i tak najfajniej jest jak wraca mama i
jeszcze jest chwila do połażenia, wychodzimy na dworek z wojtunitem, a czasami
nawet czekamy na mamę na ganku, i mama nie ma się jak przebrać z tych swoich
garniturków i spódniczek, a my ją obłapiamy brudnymi paluchami i jest bardzo
śmiesznie.
w weekend byliśmy jak zwykle na grzybach, mama to potrafi po
pracy jechać i w tych swoich szpileczkach chodzić szukać grzybów, w naszych
stałych miejscach. a do tego ostatnio udało nam się znaleźć opieńki i to tuż za
bramą. z tatą sadziliśmy też tujki za płotem i dzikie wino, późno trochę, ale
może się przyjmie.
a do tego byliśmy w odwiedzinach u tyma i tosi, nocowaliśmy
nawet, więc było naprawdę wesoło. najlepiej się wszystkim i rodzicom i dzieciom
podobała lodówka na wino i piwo… rodzicom wiadomo czemu, a dzieciom dlatego, że
jak się lekko pociągnęło za rączkę, to się światełko zapalało…. a kto zgadnie
gdzie jest to światełko, jak go nie ma?
słoneczniki
wojtuś malował nam żyrandol, najpierw miała być kula ziemska, ale potem postanowił z mamą, że będzie kolorowo miszmaszowo
ktoś tu musi posprzątać
grzybki nasze
a to grzybek w ogródku u sąsiadów...
sadzenie tujek z tatą
róże mama piękne wyhodowała
u tosi kłótni brak... za dużo nowych gadżetów
taki mały ajfon a wszyscy zapatrzeni
bartuś uwielbia jeździć autem u tosi
a tu magiczna lodówka u tosi, jak się pociągnie za rączkę, to włącza się światełko
bujam tyma, tym jest gościem, któremu wszystko pasuje, a jak się go jeszcze pobuja, to już całkiem jest zadowolony
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz