jesień na razie dopisuje pogodą. znaczy się nie zawsze jest ciepło, ale w sumie nie pada za dużo i często świeci słoneczko. dzięki temu bartuś i pani ewa spędzają większość dnia na spacerach i na placyku. można też powiedzieć, że dogadują się coraz lepiej. jak wychodzę z tatą rano z domu to bartuś już nie zawodzi bez przerwy, tylko spokojnie siedzi u pani ewy na rączkach.
kurki w lesie już się skończyły, za to mamy podgrzybki. przynajmniej raz w tygodniu, w weekend, chodzimy z mamą na grzyby. mamy dla nich nawet swoją pioseneczkę: grzybki, grzybki, gdzie wy jesteście, my szukamy was. dzięki temu prawie nigdy nie wracamy do domu z pustymi rękami.
była u nas babcia tania. korzystając z ładnej pogody wybraliśmy się do powsina na spacer. fajnie było i nawet przeszedłem z tatą cały szlak tatrzański. a jeszcze do tego zaprosiliśmy tam naszą nową koleżankę zuzię, córeczkę cioci wisi i wujka tadeusza. wujek ma tak naprawdę na imię janusz (oczywiście) ale tak się z nim przekomarzam. za to on woła na mnie wiktor. zuzia postanowiła niestety przespać całą wyprawę i nie ruszyła nosa za swoją gondolkę. ale dzięki naszej mamie na pewno przestało jej już być gorąco, bo poprosiła ciocię, żeby zdjęła z niej część ubranek, hi hi.
Ale mama to widze chyba zaliczyla kurs fotografii natury, bardzo piekne fioletowe kwiatki i grzybki takie ze az mi tu w londynie lasem zawialo! Bardzo fajny pazdziernik.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam. muszę chyba nadrobić zaległości... ;)
OdpowiedzUsuńzobacz na datę, na ten powsin to nas chustka natchnęła
OdpowiedzUsuńTak piękne te kwiatki i grzybki też. U nas aż takich ładnych nie ma :(
OdpowiedzUsuń