sobota, 26 maja 2012

majowo

reszta maja minęła nam całkiem spokojnie. pogoda dopisywała, więc dużo czasu spędzaliśmy na dworzu.

z ciekawych wydarzeń, to mogę powiedzieć o dwóch. po pierwsze, powiedziałem rodzicom, że dojrzałem już do decyzji o wyprowadzce z ich pokoju. niby byli niezadowoleni i kręcili nosami, ale już ja swoje wiem – tak naprawdę to odetchnęli z ulgą. wojtuś ucieszył się, że będzie miał kompana w sypialni i dzielnie pomagał tacie przy przenoszeniu łóżeczka i wyklejaniu na ścianie mojego imienia. nie wiem do końca po co to się robi. czy może po to żeby rodzice nas nie pomylili ze sobą?

po drugie, i to jest gorsza historia, mama zaczęła mnie wozić na jakieś manewry do takiego dużego budynku, po którym chodziliśmy jak po labiryncie. na wejściu rozbierała mnie do pieluchy i kładła na materac. a tam już była taka pani oficer i ciach mnie to za nogę to za rękę. w jedną stronę, w drugą, do przodu, do tyłu i na odwrót. i jeszcze mówi do mamy, że za późno ze mną przyszła i że mam złe nawyki. a wszystko po to, żeby mnie przestawić z trybu pełzania po ziemi na raczkowanie i wstawanie przy przedmiotach. ech, przecież pełzanie jest fajne... na szczęście wszystko trwało tylko tydzień i jakoś daliśmy radę. a w sumie to dzięki temu zdałem sobie sprawę, że można rzeczywiście inaczej się przemieszczać po świecie niż z nosem przy podłodze i pomału robię postępy.

porządki ogrodowe

siejemy bazylię, miętę i oregano


kochana mama

a to ciocie anie w oczekiwaniu na tymka i różę

wpadliśmy do cioci agi

b jak bartuś

przeprowadzka

wojtuś wygląda z karinką

i szaleje w domku


a karinka w przerwach daje koncerty

wreszcie pora na moje zdjęcie w tym wpisie

o jak ja nie lubiłem tych ćwiczeń

szykujemy się na euro

pełna kontrola nad piłką

tata jeszcze daje radę nosić nas obu



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz